Polecam oczywiście używanie kart zniżkowych na przejazdy pociągami po UK. Bilety do Zamku i na pociąg to nie jedyne nasze wydatki, nie obyło się bez zakupu magnesu na lodówkę dla mnie i miecza dla panicza :P
Jedzonko i picie jak zwykle zabieramy ze sobą, ewentualnie wstępujemy dokupić coś jak zabraknie lub gdy chcemy spróbować lokalnych smakołyków.
Na terenie Zamku była też dodatkowo płatna atrakcja-strzelanie z łuku, 12 strzał za Ł5.00 albo 6 strzał za Ł3.00.
Szkoła władania mieczem oraz spotkanie z Wilhelmem Zdobywcą były o określonych godzinach , trzeba było mieć swój miecz albo kupić w sklepie z pamiątkami. Atrakcja wliczona w cenę biletu.
Zaraz po wejściu na teren Zamkowy po lewej stronie mijamy plac zabaw, potem dalej troszkę mamy labirynt. Na początku labiryntu można pobrać paszport, do którego wciskamy sobie kolejne pieczątki przy kolejnych atrakcjach, aby potem w sklepie z pamiątkami odebrać nagrodę, czyli taka odznakę.
Z wielu odwiedzonych przez nas labiryntów położonych na terenie różnych atrakcji ten był zdecydowanie najciekawszy. Eksponaty będące w labiryncie zaciekawiły młodego, a najbardziej waga do sprawdzania czarownic, oraz wojenne okopy. Wygrana a raczej przegrana w teście wagowym na wiedźmę należała do mnie haha. Bardzo przejrzyste tablice informacyjne o eksponatach.
Oczywiście nie odpuszczamy fotki w dybach. Podążamy na ok,50 minutowa wycieczkę strachu. The Dungeon- interakcja z żywymi aktorami i efektami specjalnymi daje niezłego stracha hehe. Takie mroczne opowieści o dawnych latach na Zamku, uczestniczenie w tym zwiedzających, mroczne korytarze, dziwne dźwięki, ruszające się siedzenia i strzelające w nogi kulki powietrza. Doskonała rozrywka na początek zwiedzania, takie wczucie się w klimat.
O ustalonych godzinach odbywają się pokazy ptaków drapieżnych, które potem możemy podziwiać w takich kontenerach specjalnie dla nich przystosowanych. Pokaz lotów orłów był super ale patrzenie na nie w tych klatkach nie było mile. Cale dnie wystawione na pokaz dla ludzi, mające dla siebie jakieś 2m na 3m, przywiązane sznurem do metalowych poręczy. Chciałoby się je wszystkie stamtąd wypuścić i dać im wolność.
Zamek Warwick został wybudowany w drewnie w 1068 roku na polecenie Wilhelma Zdobywcy, potem odbudowany w kamieniu, a od 1978 dostępny dla publiczności. O historii Zamku nie będę się rozpisywać, ale dużo możemy się dowiedzieć z przeróżnych projekcji pokazanych w bardzo ciekawy sposób plus wystawy, mówiące obrazy, ekrany. Pokaz filmowy w malutkiej salce z ławkami, dalej przechodzi się do kolejnej malej sali gdzie są wyświetlane kolejne projekcje ze specjalnymi efektami wizualnymi. Potem jeszcze jedna salka z tzw,mówiącymi do nas obrazami. Zachowały się piękne witraże, obrazy, dodano postacie z wosku, wyglądające jakby zatrzymały się w czasie, sprzęt z dawnych czasów dopełnia reszty.
Piękne ogrody otaczające Zamek, mury obronne, strażnica, machikuły, barbakan, most, oraz kilka Wież, które możemy zwiedzić oraz katapulta na wyspie. Można też zajrzeć do działającego młyna. Zawsze mnie zastanawia jak Oni się wymijali w tak wąskich schodach w wieżach.
Pokazy wyrzutów z katapulty (Trebucher) odbywały się dwa razy w ciągu dnia, ok 20 min pokaz. Warto zobaczyć jak 22 tonowa maszyna oblężnicza, obsługiwana przez 8 osób, zbudowana z 300 kawałków drewna dębowego, wyrzuca pocisk o wadze 18kg na odległość 150 metrów z prędkością 250km/h. Pokaz odbywa się na wysepce do której maja dostęp tylko pracownicy, a oglądać można z terenów zielonych przy zamkowych.
Zamek położony jest jakieś 10 min spacerem od stacji pociągów, wiec po drodze można podziwiać architekturę. Parkingi są dwa, jeden bliżej Zamku ale droższy, drugi według opisu ludzi ok 20 min spacerem od Zamku. Ogólnie na terytorium Zamku spędziliśmy 6h.
Potem skusiliśmy się na zwiedzanie starego miasta, podziwianie pięknej architektury.